piątek, 9 maja 2014

Rozdział 12




    Poszliśmy w stronę ścieżki leżącej na skraju lasu.Cały czas razem z Amandą trzęsłyśmy się ze strachu.
-To jak dziewczyny ? Wchodzimy co nie ? - zagadnął na miejscu Fred
- t-tak , no j-jasne . - odpowiedziała z trudem Anda. Mi samej zrobiło się nie dobrze na widok tego ciemnego lasu, przepełnionego ciągiem niemiłych niespodzianek. Weszliśmy powoli do lasu zapalając po drodze lampy.
- Lumos ! - mruknęłam a z koniec mojej różdżki rozbłysnął jasnym światłem. Już po kilku krokach "spaceru" nie było widać skraju lasu. Dookoła nas stały wysokie, szare drzewa, między nimi rosły krzaki, niestety bezlistne (a może na szczęście) . Koło mnie szedł Fred, który zachwycał się wszystkim co popadnie : ślimakiem, drzewem, krzakiem, kamieniem, czy nawet małym robaczkiem. 
- Ellie masz mapę ? - zapytał .
- Ach tak ! Zupełnie o niej zapomniałam. - wyciągnęłam spod płaszcza srebrny pergamin - o tu jest. - powiedziałam podając ją Freddiemu.
- Wiesz jak ona działa ? - zapytał Lee .
- Nauczyciel mówił coś o wypowiedzeniu zaklęcia... - przypomniało mi się. - Travel latius. - powiedziałam stukając różdżką w pergamin. Na początku w górnym lewym rogu pokazała się złota róża kierunków. Następnie na dolnym skraju mapy pojawiły się złote stopy i wszystko co  było dookoła mnie : drzewa, krzaczki, kamienie a nawet dwie równoległe do siebie kreski oznaczające chyba ścieżkę.
- łaaaaaaaaał - powiedzieli jednocześnie bliźniacy i Lee, Amanda podeszła bliżej i burknęła coś pod nosem.
- Anda co ci jest ? - zapytałam z troską w głosie.
- Co mi jest ?! Co mi jest ?! Siedzimy w środku Zakazanego Lasu i zachwycamy się jakimś papierkiem zamiast próbować czegoś znaleźć ! Nie mam pojęcia po co tu przyszliśmy, a na dodatek muszę siedzieć w ciele tego odrażającego woźnego !-  zrozumiałam to dopiero po chwili kiedy w końcu to do mnie dotarło. No właśnie, co my właściwie tu robimy ?! Nie zdążyłam równierz wydrzeć się na organizatorów  tej wyprawy bo coś innego mnie wyprzedziło.
- Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu-uuuuuuuu- usłyszeliśmy głuche wycie, jakby wilka, albo co gorsza , wilkołaka. W jednej chwili złapałam za rękę Freda, który spojrzał na mnie ze strachem w oczach i wzmocnił uścisk. On bał się równie jak ja, co ja mówię - wszyscy się baliśmy.
- C-co to b-było ? - zapytał ze strachem Lee.
- Nie wiem, ale coś czuję, że dzisiaj nie powinno nas tu być. - powiedziała szeptem Amanda podkreślając słowo "dzisiaj".
- N-no to chyba nie był dobry plan. Może już chodźmy. - wyjąkał George. Uświadomiłam sobie, że nadal trzymam Freda za rękę dlatego czym prędzej ją puściła oczywiście czerwieniąc się przy tym. On niestety to zauważył i posłał mi swój uroczy uśmiech.
- Eeeee gołąbeczki chodźmy już stąd. Zaczynam się bać - powiedział nagle George, który też widział całą sytuację. Tym razem dałam sobie spokój i wypuściłam słowo "gołąbeczki" z myśli.
- No to chodźmy . - gdy to powiedziałam za nami rozległ się znowu ten przerażający dźwięk i jakieś straszne głuche kłapanie, jakby zębami.
Nie obracając się już za siebie pobiegliśmy w stronę od, której przyszliśmy, spoglądając co chwilę na mapę. Na szczęście nie byliśmy daleko i już po chwili ukazała nam się kamienna chatka Hagrida. Lecz to nie był koniec kłopotów, nasz gajowy stał przed drzwiami i przyglądał się uważnie linii lasu. Schowaliśmy się szybko za drzewami licząc, że nas nie zauważy.
- Psssst dziewczyny - szepnął George - Ja, Fred i Lee zajmiemy uwagę Hagrida a wy w tym czasie pobiegniecie do zamku.
- Ale przecież jak was złapią to wyrzucą ze szkoły ! - wzburzyła się Amanda.
- Spokojnie, poradzimy sobie. Nie martwcie się o nas, mamy plan - odrzekł przekonująco Fred.
- Jeśli to ma być taki plan jak ten z Lasem to ja się nie zgadzam. - zauważyłam. Amanda przytaknęła
- Dziewczyny ! To był nasz pomysł i to my bierzemy na siebie wszystkie konsekwencje związane z nim. - oznajmił z dumą George. - Nie martwcie się o nas, martwcie się o siebie. - hmmmm no tak, w końcu należą do szlachetnego domu lwa, pomyślałam.
- No dobra. - oznajmiłam ze smutkiem, było mi źle, że się zgodziłam a chłopcy będą narażeni na wywalenie z Hogwartu.
- No to idziemy, do dzieła chłopacy ! - powiedział na koniec Lee i razem wyszli z Lasu naprzeciw Hagridowi.
- Cholibka ! Co wy tu robita ? I gdzie jest Argus ? - zapytał z ironią. W tym czasie ja i Anda wymkneliśmy się z lasu i pobiegłyśmy schować się za chatką. Chłopcy nadal milczeli, mieli spuszczone głowy.
- Och, wy pirszoroczni. Nie wiem jak wy  zrobiliśta  tą  sztuczkę  z  panem  Filchem,  ale   wiem,  że  to  nie  był on.  - o nie ! Nakrył nas, Pomyślałam. No to wpadliśmy, pewnie już cała szkoła i dyrektor Dumbledoer wie. Moi rodzice się wściekną, pewnie już wiedzą.
- A gdzie ta dziewczynka, która szła z wami ? - zapytał nagle, chodziło mu o mnie.
- Dziewczyna ? Nieee, byliśmy tylko my... - zaczął Lee
- ... no i oczywiście pan Filch . - zakończył George.
- No nie ! To na pewno nie był Argus ! Spokojnie chłopcy, ja wam nic nie zrobię, ale wiem, że pana Filcha z wami nie było, bo ja spotkałem go na dziedzińcu niedawno. No dobra, a teraz chodźcie zaprowadzę was do Argusa i on zdecyduje co z wami dalej. - No to teraz wpadli, pomyślałam. Pan Filch nie przepuści takiej okazji do wyrzucenia ich. Gdy tylko Hagrid i chłopacy poszli w stronę zamku, to razem z Andą ruszyliśmy ich śladem, staraliśmy się być jak najciszej. Po dojściu na dziedziniec, schowaliśmy się za jednym z murków. Pan Filch w swojej wyświechtanej i brudnej szacie, jak zawsze. Czy on ją w ogóle zmienia ? Pomyślałam.
- No, no, no kogo my tu mamy. Następne wścibskie bachory. Tylko co wy robicie tutaj o pierwszej w nocy ? - zapytał odsłaniając swoje krzywe zęby.
- Argusie, oni hmmm... chcieli się przewietrzyć, ale wyszli za daleko. - powiedział Hagrid mrugając do chłopaków porozumiewawczo, oni posłali mu pełne wdzięczności spojrzenie. Ja też byłam mu wdzięczna z całego serca, będziemy musieli się mu odwdzięczyć, ale o tym pomyślimy później.
- Dobrze Hagridzie, możesz już iść. A wy chodźcie za mną do ...




~~~~~~~~~~~~~~
Hihihihihi i jak ? Zawiedzeni, że nasi bohaterzy nic nie zobaczyli ? Spokojnie, to ich nie pierwsza taka wyprawa ;D Następny rozdział dodam w przyszłym tygodniu, może nawet dwa w zamian, że od 23 maja do 31 mnie nie będzie i nie będę miała jak dodać. No to paaaaaa,do następnego rozdziału :D