poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 14

    Te święta były cudowne, pod choinką znalazłam od taty książkę o quidditchu, powiedział że będę kiedyś wielkim graczem. Uznał tak patrząc na moje oceny z nauki latania. Od mamy natomiast dostałam nową torbę z wielkim herbem Ravenclawu na boku, rękawiczki i szalik w kolorach mojego domu.
   -Mamo, kiedy przyjeżdżają państwo Weasleyowie ? - zapytałam tuż po świątecznej kolacji, nie mogłam przestać myśleć kiedy odwiedzą mnie moi przyjaciele.
- Za dwa dni, o 13 godzinie - odpowiedziała moja rodzicielka. - Tata wczoraj wysłał do nich sowę, a oni już po godzinie odpisali, że zjawią się punktualnie i dziękowali za zaproszenie. Bardzo miła ta rodzina, nieprawdaż Ellie ?
- O tak ! To bardzo miła i wesoła rodzina, wiedziałaś że mają oni jedną córkę, Ginny i sześć synów ? - zapytałam mamę, na co one zrobiła wielkie oczy.
- Hmmm... - zamyśliła się na chwilę. - Będzie trzeba zrobić mega obiad, jak mają na imię synowie ? - zapytała zmieniając temat.
- Najstarszy Bill ukończył już szkołę, Charlie jest w szóstej klasie Hogwartu, Percy chodzi do trzeciej klasy, następni są Fred i George, później jest Ron który do Hogwartu pójdzie za dwa lata no i Ginny, która do szkoły idzie za trzy lata. - zakończyłam, powtarzając w myślach to co powiedziałam i sprawdzając czy się nie pomyliłam.
- Trzeba zrobić listę zakupów, jutro zaczynamy przygotowania. - oznajmiła po czym poszła do salonu gdzie siedział mój tata, ruszyłam za nią.  Usiadłam pomiędzy moimi rodzicami na kanapie, i razem zaczęliśmy oglądać jakiś mugolski film.
   Nareszcie koniec, wstałam i ucałowałam moich rodziców na dobranoc po czym ruszyłam schodami na górę, do mojego pokoju. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po wejściu to biurko zapełnione listami. Pewnie to odpowiedzi na moje życzenia, które wysłałam przed południem do moich znajomych, pomyślałam. Podeszłam do biurka i przeliczyłam wszystkie koperty, było ich 7 a wysłałam dziesięć, z czego część z nich pocztą mugolską. Otworzyłam pierwszy list ze stosu, był od Elizabeth, kartka od niej była śliczna. Z tyłu Beth napisała krótkie życzenia, w kopercie znalazłam list :
 Droga Ellie ! 

  Jak ci mijają święta ?  Dziękuję bardzo za kartkę, jest prześliczna (bo w kolorach naszego domu). Nie mogę się doczekać uczty ! Mówili coś, że będziemy siedzieć z nauczycielami tak jak w zeszłym roku. Już się denerwuję, nie mam pojęcia co na siebie założyć żeby był to odpowiedni strój na kolację świąteczną z nauczycielami, ostatnio założyłam mundurek i wszyscy się ze mnie śmiali bo nikt poza mną go nie założył.  Ok, muszę kończyć i sprzątnąć swoje dormitorium chociaż trochę. Do zobaczenia 6 stycznia ! 

PS. Złóż też życzenia swoim rodzicom ode mnie.

                                                                                       Całuję Elizabeth 

Postanowiłam, że odpiszę jej rano przy tym jak będę wysyłać prezent świąteczny, więc wzięłam się za dalsze sprawdzanie kopert. Następna była od Posy, później od Cho i jeszcze od Alice, każda z kartek była w kolorach błękitu i srebra (jak kolory naszego domu).  W innej kopercie była karta od Lee, a w następnej od Freda i Georga, w środku było zdjęcie, żywe zdjęcie ! Postacie na niej, czyli Fred i George ubierający choinkę ruszali się ! Zbiegłam z kartką w ręce na dół, rodzice oglądali jeszcze telewizję. Podbiegłam do nich i pokazałam zdjęcie.
- Ellie nie mów, że nie widziałaś nigdy takiego zdjęcia. - zaczęła mówić z lekkim poirytowaniem mama.
- Pierwszy raz w życiu je widzę.- stwierdziłam.
- Kochanie, przecież w proroku są tylko takie zdjęcia. - podsunął tata, ale ja nadal sobie nie przypominałam.
- Nie wiem czemu dotychczas ich nie widziałam. - stwierdziłam w końcu. - Elizabeth przysłała życzenia dla was i dla mnie. - powiedziałam zmieniając temat.
- To bardzo miło z jej strony, podziękuj jej w naszym imieniu. - odpowiedziała mama.
- No ok, sprawdzę tylko pozostałe listy i idę spać, dobranoc. - rzuciłam i pobiegłam z powrotem na górę.
    Na końcu była kartka od Amandy, była najlepsza ze wszystkich bo wykonana własnoręcznie. Listy się skończyły, więc postanowiłam iść spać. W końcu jutro czekał mnie i mamę bardzo pracowity dzień.
    Mama obudziła mnie już o 7:30 rano i od razu zabrałyśmy się za przygotowania do przyjęcia gości.Wysłałam najpierw prezent do Beth (książkę pt. "Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Złodziej Pioruna" autorstwa Ricka Riordana.) Zrobiłyśmy szczegółową listę zakupów, a już o 12 siedziałam w samochodzie i jechaliśmy do marketu. Za oknem widać było widać biały puch, wolno spadający na ziemię. Włożyłam do uszu słuchawki i puściłam przez moją Mp3 piosenkę Eda Sheerana - Lego House, słuchając muzyki spędziłam resztę drogi. Zakupy poszły nam bardzo szybko i nim się obejrzałam, byliśmy już w domu i rozpakowywałyśmy z mamą zakupione produkty.
    Następnego dnia obudziłam się jeszcze wcześniej niż poprzedniego ranka, bo moja sowa Okky domagała się wody po tych całych wycieczkach z kartkami.  Byłam strasznie podekscytowana przyjazdem wesołej rodzinki Weasleyów. Zbiegłam po schodach na dół, ale nikogo tam nie zastałam. Usiadłam więc przy kuchennym stole i otworzyłam leżącego na nim Proroka Codziennego, artykułem na pierwszą stronę okazała się informacja, że w przyszłym roku minie już 10 lat odkąd do Azkabanu trafił bardzo groźny przestępca Syriusz Black.  Już miałam przeczytać cały artykuł, gdy po schodach zeszła trochę zaspana mama. Wiedziałam, że nie będzie zadowolona gdy zobaczy, że czytałam proroka i to jeszcze artykuł o przestępcy z Azkabanu. Zamknęłam pospiesznie gazetę i odłożyłam na środek stołu zanim jeszcze zorientowała się, że jestem na dole. W końcu zwróciła na mnie uwagę, i widać było na jej twarzy zdziwienie.
- Cześć córeczko, co ty tu robisz tak wcześnie ?
- Okky chciało się pić, a później nie mogłam zasnąć, więc przyszłam tutaj.
- No dobrze, tata jeszcze śpi, ale zrobię nam śniadanie no a później zabieramy się do pracy. - uśmiechnęła się do mnie promiennie.
  Tata zszedł na dół tuż po tym jak mama nałożyła mi na talerz jajecznicę.
- Hej tato. - przywitałam się.
- Cześć dziewczyny - oznajmił podchodząc do mamy i całując ją w policzek.
- Witaj kochanie, masz ochotę na jajecznicę ? - zapytała kładąc na stół talerz. - Ellie jak zjesz to zabieramy się do roboty, musisz mi pomóc bo sama sobie nie poradzę.
- Oczywiście mamo. - uśmiechnęłam się i wróciłam do jedzenia.
    Gdy wszystko było gotowe, uświadomiłam sobie, że nadal stoję w kuchni w poplamionym fartuszku. Pobiegłam na górę się przebrać, ale stanęłam przed szafą strasznie zdezorientowana. W końcu zdecydowałam się na czerwoną sukienkę. Zbiegłam na dół, bo dochodziła już godzina 13. Stanęłam obok rodziców w salonie, gdy płomienie w kominku zabarwiły się na zielono.


~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że czekaliście na rozdział tak długo ale jestem na wakacjach i nie mam możliwości regularnego pisania. Następny rozdział pojawi się do końca wakacji. Bardzo proszę o komentarze i pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie ;) Bardzo ciekawe i dobrze napisane ^^ Kilka błędów w tych 14 rozdziałach zauważyłam, jednak nie utrudniają one czytania i zrozumienia tekstu ;* Czekam na kolejny rozdział ;3 / Phoenix ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagę, postaram się to poprawić. Następny rozdział już niebawem :)
      A tak na serio to jestem wniebowzięta ! Nareszcie jakiś kom ! :D :D

      Usuń