piątek, 7 marca 2014

Rozdział 2

Czytasz = komentujesz :D
Bardzo mi zależy na waszych komentarzach :)


   W następnych dniach omawiałam z mąmą co mam zabrać do Hogwartu, a było tego sporo.  Gdy wreszcie dzień przed wyjazdem miałam wszystko spakowane, mogłam zadzwonić do mojej przyjaciółki Amandy.

~Godzinę później~

  Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę. Opowiedziałam Amandzie o tym co jeszcze zakupiłam na Pokątnej, oraz o tym jak poznałam Elizabeth. W końcu uświadomiłam sobie, że jest już wieczór.
- Ellie, kolacja ! - usłyszałam krzyk mamy dobiegający z kuchni .
   Po zjedzeniu porcji makaronu z sosem serowym poszłam wziąć prysznic i przygotować się do snu. Przed snem cały czas rozmyślałam o tym jak to będzie w Hogwarcie. Po godzinie wreszcie zasnęłam.


~ 31 sierpnia ~


  - Ellie szybko bo spóźnimy się na pociąg. - krzyknął tata .
- Już idę !- zeszłam na dół gdzie czekali już na mnie rodzice. Ojciec schował walizkę do bagażnika a sowę włożył na siedzenie obok mnie. Wrzuciłam jej do klatki trochę chrupek kukurydzianych na drogę. Dojechaliśmy w 10 minut. Udaliśmy się do przejścia między peronem 9 a 10. Wszyscy razem zwróciliśmy się ku ścianie i już po chwili byliśmy po drugiej stronie. Na peronie 9 i ¾ był straszny tłok, wielu uczniów przybyło z rodzicami. Tata zaniósł moje bagaże i sowę do odpowiednich przedziałów.
- Córeczko bądź grzeczna i pisz do nas listy tak często jak będziesz mogła. Nie narażaj się nauczycielom a szczególnie profesorowi Snape'owi , który uczy eliksirów. - puściła do mnie oko. - Poinformuj nas do jakiego domu trafisz, i pamiętaj że niezależnie gdzie to i tak będziemy z tatą z ciebie bardzo dumni . - mama przytuliła mnie i pocałowała w czoło.- Trzymaj się ! - powiedziała mi na pożegnanie. Podeszłam do taty i przytuliłam się do niego .
- Idź już bo odjadą bez ciebie .
- Do zobaczenia na święta. - Weszłam do pociągu i pomachałam rodzicom. Rozejrzałam się za wolnym miejscem, gdy na końcu przedziału zauważyłam moją przyjaciółkę Amandę. Podeszłam do niej i się przywitałyśmy.
- Hej Amy ! Dawno ciebie nie widziałam - pożaliłam się .
- Cześć El. Ja ciebie też, dobrze że przynajmniej mamy telefony, stęskniłam się za tobą !
- Teraz będziemy się widzieć codziennie i nic na to nie poradzisz . - uśmiechnęłam się. - Chodźmy poszukać wolnego miejsca. - powiedziałam do mojej przyjaciółki. Ruszyłyśmy korytarzem cały czas zaglądając do przedziałów. Znalazłyśmy tylko jeden wolny, niestety nie tylko my . W tym samym momencie zauważyli go dwaj chłopacy . Wyglądali identycznie , mieli rude włosy i pełno piegów na całej twarzy. Jeden z nich miał na sobie pomarańczowy sweter z literką " F" a drugi brązowy tyle, że z literką "G".  Popatrzeliśmy to na siebie, to na wolny przedział. W tym samym momencie wszyscy  rzuciliśmy się w jego stronę.
- Pierwsza ! - krzyknęłam dopadając klamki .
- Kurczę ! No proszę was, nie ma już nigdzie miejsca ! - powiedział ten z literką "G"
- To może usiądziecie z nami ? - zapytała Amanda
- Co ty na to George ? Lepsze to niż mielibyśmy zostać na korytarzu co nie ? - zapytał ten drugi .
- No skoro nie mamy innego wyjścia to chętnie skorzystamy z propozycji . - Uśmiechnął się George .
- Jestem Amanda a to moja przyjaciółka Ellie.
- Cześć . - odparłam .
- Ja jestem Fred .
- A ja George .
   Weszłam do przedziału, a tuż za mną weszła Amanda. Ja z Amy usiadłyśmy po jednej stronie, a Fred i George po drugiej . Całą drogę rozmawialiśmy o szkole i przedmiotach, chłopcy bardzo się zaciekawili faktem, iż Amanda jest metamorfomagiem. Prosili ją aby zmieniła się we mnie lub, któregoś z nich. Mieli z tego niezły ubaw. Widoki za oknem były niesmowite, nigdy takich nie widziałam. Rzeki, góry, lasy i wzgórza- wszystko to było przepiękne. Zaczęło się właśnie ściemniać gdy do naszego przedziału zapukał jakiś starszy uczeń, miał ciemne lokowane włosy a gdy się uśmiechnął to ukazały się śliczne dołeczki.
- Musicie się przebrać. Niedługo będziemy na miejscu. - wyszedł a my zaczęliśmy sięgać po kolei nasze szaty z paczek leżących na półce nad nami. Gdy jako ostatni Fred ubrał swoja szatę, właśnie zajechaliśmy na stację w Hogsmeade.  Wyszliśmy z pociągu i dał się nam słyszeć głos wołający :
- Pirszoroczni do mnie !
- To pewnie Hagrid . Mama mi o nim opowiadała. - powiedziałam do Amandy .
- Chodźmy do niego. - rzucił George . Skierowaliśmy się w jego stronę gdzie stało już sporo uczniów zapewne pierwszaków .
- Wszyscy już są ? Chodźcie za mną ! Tradycją jest, że uczniowie pierwszych klas dostają się na zamek przez jezioro. - zaprowadził nas na mały mostek po czym pomógł nam wsiąść do łódek po pięć osób do każdej . W mojej łódce byli jeszcze Amanda, Fred, George i niejaki Lee Jordan . Podróż była niesamowita, a noc przepiękna. Na niebie nie było ani jednej chmurki a gwiazdy świeciły pełną mocą. Właśnie oglądałam wielki rozświtlony zamek gdy zauważyłam, że Fred cały czas mnie obserwuje .
- O co chodzi ? - spytałam odwracając się w jego stronę .
- O nic . Tylko, no wiesz . Ślicznie wyglądasz w świetle księżyca .- Uśmiechnął się do mnie szeroko .
- Dziękuję . - powiedziałam spuszczając głowę, aby ukryć czerwone policzki. Właśnie dobiliśmy do brzegu . Wysiedliśmy z łódek a Hagrid poprowadził nas ku wejściu do szkoły . Weszliśmy przez wielkie mosiężne drzwi do obszernego holu. Tam czekała na nas wysoka kobieta, miała na sobie długą zieloną szatę a na głowie spiczasty kapelusz tego samego koloru . Na nosie miała małe okulary.
- Witajcie w zamku Hogwart. Bankiet rozpoczynający nowy rok wkrótce się zacznie, ale zanim zajmiecie swoje miejsca w wielkiej sali, zostaniecie przydzieleni do domów. Ceremonia Przydziału jest bardzo ważna, ponieważ podczas całego pobytu w Hogwarcie wasz dom będzie czymś w rodzaju rodziny. Będziecie mieć zajęcia razem z innymi mieszkańcami waszego domu, będziecie spać z nimi w dormitorium i spędzać razem czas wolny w pokoju wspólnym. Są cztery domy : Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy dom ma swoją zaszczytną historię i z każdego wyszli na świat słynni czarodzieje i znakomite  czarodziejki. Tu, w Hogwarcie, wasze osiągnięcia będą chlubą waszego domu, zyskując im punkty, a wasze przewinienia będą hańbą waszego domu, który przez was utraci  część punktów. Dom, który osiągnie najwyższą liczbę punktów przy końcu roku, zdobędzie puchar domów, co jest wielkim zaszczytem. -  oznajmiła, po czym zaprowadziła nas do ogromnego pomieszczenia. Były tam cztery długie stoły z ławkami, na samym końcu był stół gdzie siedzieli wszyscy nauczyciele, tuż przed nim stał mały stołek z starym brązowym kapeluszem. Następnie zwróciłam uwagę na sklepienie,
- To jest Tiara Przydziału. - szepnęłam do Amandy . Na środku stołu siedział starszy pan z długa siwą brodą, na nosie miał małe okulary zza których błyszczały niebieskie oczy.

 Pani profesor wyszła na podest i zaczęła czytać nazwiska uczniów .
- Barnes Amanda ! - powiedziała McGonagall, a Amy nieśmiało wyszła przed szereg i usiadła na stołku. Po nałożeniu na głowę Tiara zaczęła coś mruczeć, żeby po chwili wykrzyknąć:
- GRYFFINDOR ! - wykrzyknęła, a Amanda ściągnęła kapelusz i udała się do wiwatującego stołu Gryfonów. Kilka minut później usłyszałam słowa :
- Martin Ellie ! - ruszyłam powoli ku czapce, usiadłam a prof. McGonagall nałożyła Tiarę na moją głowę .
-hmmm... gdzie by cię tu przydzielić? Jesteś bardzo pomysłowa, ale przy tym przebiegła. Jest w tobie też odwaga...


~~~~~~~~~~~~~~

drugi rozdział już za nami. Proszę was bardzo o komentarze, bardzo mnie podnoszą na duchu ^^ . Następny rozdział już jutro, a jak nie dam rady to w poniedziałek. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz