sobota, 15 marca 2014

Rozdział 6

- Odpowiedź brzmi jajko ! - wykrzyknęła Beth. Drzwi cicho się otworzyły a my weszłyśmy do zapełnionego uczniami salonu. Uznałam, że warto poznać czarownice i czarodziei z mojego domu, więc podeszłam do kominka przy, którym stał pewien chłopak .
- Hej jestem Ellie, a ty ? - przywitałam uśmiechając się szeroko.
- Cześć Ellie. Ja jestem James . Miło cię poznać - odpowiedział puszczając do mnie oczko. Zaczerwieniłam się lekko .
- Na, którym roku jesteś ? - zapytałam starając się ukryć moje wypieki na twarzy.
- Jestem na drugim . Chodzę z Elizabeth do klasy. A jak tam ci mija pierwszy dzień szkoły? - zapytał nagle.
- W Hogwarcie jest super. To bardzo zagadkowy zamek. Większość nauczycieli jest ok z wyjątkiem Snape'a . Mój kolega zarobił już u niego karę .
- To normalne, pewnie jeszcze nie jedną dostanie. Snape lubi tylko ślizgonów... W zeszłym roku o mało nie wyleciałem przez niego ze szkoły . - dodał śmiejąc się
- Musiałeś się mu nieźle narazić.
- Konkretnie to wrzuciłem mu do jego schowka na eliksiry kotkę naszego woźnego. A ta chcąc poszukać wyjścia pozrzucała mu wszystkie kolby z półek. Dzięki magicznym oparom stała się mutantem - tu się zaśmiał . - miała ogon prosiaka, kopyta jak u konia, rogi byka zamiast uszu .
- W takim razie skąd wiedzieli kto to zrobił ? - weszłam mu w zdanie.
- Był tam też eliksir dzięki któremu zwierzęta i inne stworzenia mówią ludzkim głosem i przez to mnie po prostu wydał wredny mutant! - oboje zaczęliśmy się zanosić śmiechem. Rozmawialiśmy tak jeszcze przez jakieś pół godziny, gdy nagle za plecami usłuszeliśmy znajomy głos.
    - Ekhm . Przepraszam, że przeszkadzam, ale po pierwsze jest już cisza nocna a po drugie powinniście być już w łóżkach. - oświadczył z powagą Terry. Nawet nie zauważyłam, że wszyscy już poszli spać .
- Przepraszamy Terry . Już idziemy . Miło się z tobą rozmawiało Ellie. Dobranoc. - powiedział odchodząc w stronę swojego dormitorium.
- Dobranoc James-  zrobiłam to samo. Ubrałam się w piżamę tak żeby nie obudzić dziewczyn.  Zasnęłam bardzo szybko.
  Obudziłam się dosyć wcześnie dlatego miałam trochę czasu dla siebie . Ubrałam moją szatę, a włosy związałam w kucyka. Sprawdziłam jeszcze czy wszystkie lekcje mam odrobione. Spojrzałam na zegarek, była już 8.00 . Lekcje zaczynamy dopiero o 9.00 i mamy naukę latania. Obudziłam dziewczyny i po pół godziny schodziłyśmy już na śniadanie. Byłyśmy już blisko wielkiej sali gdy poczułam jak ktoś lekko klepie mnie w ramię . Odwróciłam się i nic nie zauważyłam . Szłam dalej po czym znowu poczułam jak ktoś ciągnie mnie lekko za włosy. Dziewczyny stanęły nagle w pół kroku . Obejrzałam się za siebie i ujrzałam małego skrzata unoszącego się tuż nad moją głową. Zaczął się szyderczo śmiać .
- Zostaw ją Irytku ! - krzyknął nagle ktoś zza moich pleców. Poznałam, że to był głos Jamesa. Skrzat czym prędzej odleciał a dziewczyny już poszły zostawiając mnie i Jamesa samych na korytarzu.
- Dziękuje że go odgoniłeś. Sama nie wiem co w tym zamku może mi się jeszcze przytrafić.
- Nie ma sprawy . Ten skrzat jest nieznośny, ale jak się na niego wrzaśnie to robi się spokojny i po prostu odlatuje.
- Chodźmy już na śniadanie. - oznajmiłam po chwili.
- Racja. - odpowiedział i ruszyliśmy w stronę wielkiej sali. Weszliśmy jako ostatni. Zajęliśmy miejsca obok Bethy. Przy drugim stole zauważyłam trójkę moich znajomych : Amandę, Georga i Freda. Pomachałam do nich przyjaźnie na co uśmiechęli się do mnie szeroko. Zjadłam małą porcję jajecznicy i wypiłam kubek ciepłej herbaty. Gdy skończyłam porozmawiałam jeszcze chwilę z Jamesem i Elizabeth, po czym udałam się w stronę drzwi wyjściowych. Tam czekali już na mnie Fred i George w towarzystwie Amandy.
- Hej . To jak ? Idziemy na naszą pierwszą lekcję latania ? - zapytałam przyjaźnie.
- Ta chodźmy. - powiedział smutno Fred wychodząc z zamku .
- George , co mu się stało ? - zapytałam cicho tak żeby nie słyszał.
- No wiesz dzisiaj piszemy to wypracowanie i powiem szczerze że nie chce żebyśmy mu pomagali.
- Co ? Dlaczego ? Przecież to żaden problem. Prawda Amando ? - zdziwiłam się na odpowiedź Georga. - No jasne, że mu pomożemy. W końcu od tego są przyjaciele. - uśmiechnęła się szeroko.
- Pójdę z nim porozmawiać. - oznajmiłam nagle. Przyśpieszyłam kroku i zaraz znalazłam się u boku Freda.
- Fred ?
- Tak Ellie .
- Dlaczego jesteś dzisiaj taki smutny ? - zapytałam nie owijając w bawełnę.
- Ja ? Nie, wydaje ci się. - odpowiedział próbując się uśmiechnąć, ale niestety nie wyszło mu to .
- Fred przecież widzę. Jeśli chodzi o Snape'a i to wypracowanie to nie przejmuje się. My ci pomożemy i będzie wszystko ok . - poklepałam go po ramieniu na co odpowiedział
- Dziękuję. Nawet nie mam zielonego pojęcia o tych niebezpiecznych eliksirach. - rzucił schylając głowę.
- Nie ma sprawy. Tak jak to powiedziała Amanda : " Od tego są przyjaciele" ! - zaśmiałam się. Po chwili dołączyła do nas reszta, później już e milczeniu doszliśmy do boiska. Przeszliśmy przez przejście pod trybunami. Na środku czekała już na nas pani profesor. Większość uczniów już była na miejscu . Poczekaliśmy jeszcze za Cho, Alice i Posy . Te kiedy przyszły dostały karę za spóźnienie - 5 punktów dla Rawenclavu. Te jednak się nimi nie przejęły i po chwili już rozmawiały ze sobą chichicząc co jakiś czas.
- To te twoje koleżanki z dormitorium ? - zapytał drwiąco George.
- Tak . - przyznałam - Są bardzo miłe, tylko gadatliwe jak widać.
- Dobrze, że ty jesteś inna . - dodał Fred. A więc jest tak jak myślałam . Nie pasuje do mojego towarzystwa z pokoju. Postanowiłam sobie w myślach, że w święta przefarbuję włosy.

~~~~~~~~~~~~~
A więc to już 6 rozdział. Dobrze nam idzie ;) I przepraszam że nie dodałam wczoraj, ale choroba mnie dopadła . Następny postaram się dodać już jutro ^^

1 komentarz: